W gruncie rzeczy nie jestem miłośniczką walentynek, ale też nie jestem ich przeciwniczką. W tym roku czuję się wyjątkowo pozytywnie nastawiona do tego święta. Może dlatego, że zdecydowałam się zatańczyć w akcji “Nazywam się Miliard” (o wrażeniach opowiem za jakiś czas). A może dlatego, że kupiłam swojej wewnętrznej pisarce drobny prezent – breloczek do kluczy. W każdym razie czuję, że robię coś fajnego i ważnego dla siebie.
Zdecydowałam się też podzielić dzisiaj z Wami piosenką zespołu Czerwony tulipan opartą na wierszu Haliny Poświatowskiej “Wieczny finał”.
Wieczny finał
obiecywałam niebo
ale to nieprawda
bo ja cię w piekło powiodę
w czerwień – ból
nie będziemy obchodzić rajskich ogrodów
ani zaglądać przez szpary
jak kwitnie georginia i hiacynt
my – położymy się na ziemi
przed brama czarciego pałacu
zaszeleścimy anielsko
skrzydłami o pociemniałych zgłoskach
zaśpiewamy piosenkę
o ludzkiej prostej miłości
w promyku latarni
świecącej stamtąd
pocałujemy się w usta
szepniemy sobie – dobranoc
zaśniemy
rano – stróż nas przegoni
z odrapanej parkowej ławki
i śmiejąc się okropnie
wskaże ogryzek jabłka
leżący pod pniem jabłoni
Źródło: H. Poświatowska, Wszystkie wiersze, Kraków 2000, s. 64.