Jak zostać przemytnikiem książek? Wspomnienia znad jeziora Świteź

Świteź

– Pamiętacie, jak zatrzymali nas na granicy za przemyt książek? – zapytałam.
– Tak, nawet zabawnie było – odpowiedział R.

Właśnie czuję, jak ogarnia mnie głupawka po kilku godzinach stania na granicy ze świadomością, że nie wiem, co się dzieje. Dochodzi druga w nocy, a ja się cieszę, że znowu jesteśmy w drodze, że przekroczyliśmy polską granicę i chyba sama nie wiem, co tak naprawdę czuję. R. nadal wygląda na zdenerwowanego, choć chyba zaczyna dochodzić do siebie. Jedynie Monika wydaje się ostoją spokoju. Nasza podróż zbliża się do końca.

Odwiedzić Mickiewicza

Wyruszyliśmy dzień wcześniej. Cel – uścisnąć dłoń Mickiewicza, zachwycić się jeziorem Świteź i po raz kolejny poczuć klimat Grodna. Jest w Białorusi coś, co przyciąga jak magnes. Przynajmniej tak to poczułam wiosną, gdy pojechałam nad Niemen. Nieograniczone przestrzenie, lekka dzikość – wszystko obce i nowe. Niestety pod tym ukryta historia mordów i wysiedleń.

Grodno, Niemen
Grodno, rzeka Niemen wiosną i jesienią

– Opustoszałe wsie są tutaj normalnością. Jakby ziemia nie chciała przyjąć nowych mieszkańców – opowiada R. Za oknem samochodu listopadowy dzień i czas, który zdaje się stać w miejscu. Cień niezrozumiałej historii.

Dotarliśmy do Nowogródka. Przywitał nas Mickiewicz, patrzący w przestrzeń. Czy układa nową część Dziadów? A może zastanawia się nad kolejnymi wersami do Pana Tadeusza? Ile tak naprawdę pamięta i mógłby opowiedzieć na nowo? Nie, nie wpadam w ton nostalgiczno-romantyczny pod pomnikiem wieszcza. Dopiero teraz, gdy piszę, takie myśli nawiedzają moją głowę. Wtedy wolałam robić zabawne zdjęcia i cieszyć się chwilą. Tym, że jestem, widzę, oddycham.

Adam Mickiewicz, Nowogródek
Nowogródek
Adam Mickiewicz, Nowogródek, Krystyna Bezubik
Adam Mickiewicz, muzeum
Adam Mickiewicz, muzeum, Nowogródek
Dom Adama Mickiewicza

Świteź – jezioro pełne inspiracji

„Jakiż to chłopiec piękny i młody?
Jaka to obok dziewica?
Brzegami sinej Świtezi wody
Idą przy świetle księżyca”.

Oczywiście, że gdy jesteś nad Świtezią, myślisz o balladach Mickiewicza. Przynajmniej mi się przypominała legenda zatopionego miasta, historia niewiernego młodzieńca i przesłanie, że „godna kary jest ciekawość pusta”. Nie wiem, czy to listopadowy zmierzch czy jednak jakaś strona mojej własnej melancholii, ale zrozumiałam, dlaczego właśnie to jezioro mogło się stać taką inspiracją. Nie oparłam się pokusie, by zanurzyć dłoń w wodzie i wypowiedzieć własne pisarskie życzenia. Jeśli magia istnieje – spełnią się.

Świteź
Świteź
Świteź
Świteź
Krystyna Bezubik, Świteź
Świteź

Grodno – miasto, nad którym czuwa Lenin

Nie potrafię pisać o Grodnie. Nie umiem połączyć kontrastów, które widzę w tym mieście. Z jednej strony jakaś atmosfera europejskości. Pięknie ubrane dziewczyny, restauracje i kawiarnie z naprawdę dobrą kawą. Nawet kosze na śmiecie są ozdobą tego miasta, a niewielki park w centrum kusi zabawnymi latarniami.

Grodno
Grodno

Z drugiej strony, gdy wjeżdżamy do Grodna, wita nas czołg z lufą skierowaną w stronę Polski. Na ulicy co chwilę mijamy wojskowych, a nad całym miastem czuwają pomnik Lenina i czerwona gwiazda. Nawet nie trzeba się szczególnie rozglądać, by dostrzec sierp i młot. Wiedziałam, że Białoruś jest komunistyczna. Ale wiedzieć i widzieć to dwie różne sprawy.

Grodno
Grodno

Grodno to też zabytki. Dwa zamki: jeden, w którym umierał Batory, i drugi, w którym odbył się ostatni Sejm I RP zatwierdzający drugi rozbiór Polski. W centrum przepiękna katedra i uliczki, które wiele pamiętają. Jak się w tym wszystkim odnaleźć?

Grodno
Grodno, Krystyna Bezubik

A co z tym przemytem?

Wiecie, że z Białorusi nie można wywozić rzeczy, które mają więcej niż sto lat? Ja dowiedziałam się, gdy nas zatrzymano. R. miał w bagażu kilka starych polskich książek i gazet – takich z początku XX wieku. Nie były to ani szczególnie ekskluzywne wydania, ani wartościowe pozycje, ale wystarczyło, by rozpętała się afera. R. zabrali pogranicznicy. Podobno po to, by spisać raport. My z Moniką zostałyśmy w unieruchomionym samochodzie. Kolce pod kołami, pełny areszt. Podobno to normalna procedura. Miałyśmy poczekać pół godziny, by wszystko się wyjaśniło. Czekałyśmy dwie, nie wiedząc, co się dzieje.

Jeżeli kiedykolwiek twierdziłam, że nie lubię „Procesu” Kafki, to właśnie zmieniam zdanie. Tak – poczułam się jak bohaterka powieści Kafki. Było to poczucie bezsilności człowieka wobec systemu. Mam nadzieję, że pierwszy i ostatni raz tego doświadczyłam.

Czy ponownie odwiedzę Białoruś? Chyba tak.

Zostań patronem mojego bloga

Lubisz mój blog? Cenisz treści, które dla Ciebie tworzę? Zastań patronem mojego bloga! Twórzmy ten blog wspólnie.

Wspieram rozwój bloga