– Jak ci się udało wkręcić? – zapytała znajoma, gdy
opowiedziałam jej o planowanej filmowo-książkowej wyprawie nad Niemen.
– Nie wkręcałam się. Samo przyszło – odpowiedziałam, choć pod tym „samo” kryje
się wiele mojej energii i wcześniejszych działań połączone z ciekawym zbiegiem
okoliczności.
Nie macie czasami wrażenia, że życie szykuje nam niespodzianki, wyprawy takie, o jakich sami byśmy nie pomyśleli? Sama nie zaplanowałabym wyjazdu na Białoruś, nad Niemen czy na grób Jana i Cecylii w towarzystwie ekipy filmowej, odtwórców głównych ról z „Nad Niemnem”. A stało się to możliwe, gdy zgodziłam się zostać redaktorką książki Roberta Pawłowskiego „Niemy Niemen” o dalszych losach bohaterów „Nad Niemnem”.
I tak pewnego czerwcowego dnia ruszyłam nad Niemen. Nie sama, a w towarzystwie ekipy filmowej, aktorów, producenta i autora powstającej książki.
Przystanek pierwszy – Koźliki
– Jest tak samo jak trzydzieści lat temu, tylko dachy były pokryte eternitem – wspominał Tomasz Tarasin (operator) w rozmowie z Piotrem Dzięciołem (producent filmowy), gdy zatrzymaliśmy się przed jednym z gospodarstw w Koźlikach na Podlasiu. – Dachy pokryliśmy strzechą. Przez ten płot skakała Elżusia, tu kręciliśmy sceny wesela i z zagrody Anzelma. – Po chwili do wspomnień dołącza Adam Marjański filmowy Janek Bohatyrowicz.
Ani jednej sceny filmu Nad Niemnem nie nakręcona nad Niemen. W latach osiemdziesiątych filmowcy nie otrzymali pozwolenia, aby wyjechać na Białoruś (wtedy ZSRR), więc film powstawał w Polsce, m.in. na Podlasiu, pod Warszawą. A Niemen zagrały rzeki: Bug, Narew, Warta. A jednak wszyscy uwierzyli, że to Niemen z powieści Orzeszkowej, a Justyna (Iwona Katarzyna Pawlak) i Janek (Adam Marjański) podbili serca widzów. Przysłuchuję się rozmowie i chłonę wszystkie te informację. Równocześnie widzę, że to, co dla mnie jest łapaniem nowych wrażeń, dla tych ludzi staje się podróżą w przeszłość.
Przystanek drugi – Bohatyrowicze i Niemen
Czy wiecie, że nadal można się przejść aleją, która prowadziła do książkowego dworu Korczyńskiego? Z tym, że w rzeczywistości był to dwór Jana Kamińskiego. Niemen nadal płynie leniwie, zmieniając kolor swojej wody w zależności od pogody – tak jak opisała to Orzeszkowa. Wsie Białoruskie przypominają tę z powieści; można by w nich nakręcić film bez dodatkowych rekwizytów, wprowadzania większych zmian – zauważają filmowcy. A przyroda? Jeśli lubisz opisy Orzeszkowej, nie zawiedziesz się. Jeśli ich nie lubisz – w końcu zrozumiesz, o co pisarce chodziło.
Gdy ja zanurzałam w dłoń w wodach Niemna, przybyła Iwona Katarzyna Pawlak, by znowu się wcielić w rolę Justyny Orzelskiej. Ona też nad Niemnem była po raz pierwszy.
Może poczułam trochę smutek, że grób Jana i Cecylii, a także Mogiła powstańców stały się miejscami typowo turystycznymi. Chyba oczekiwałam uroku tajemnicy, pewnego wzruszenia. Co czuli Katarzyna Pawlak i Adam Marjański, którzy tym razem nad prawdziwym Niemnem odgrywali scenę wyznania miłości Justyny i Janka?
Przystanek trzeci – Grodno
Miasto, w którym nadal stoi dom Orzeszkowej z muzeum jej pamięci; cmentarz, na którym możesz odwiedzić grób pisarki. Dla mnie miast kontrastów. Jakich? To dłuższa opowieść na inną okazję.